Skuteczne wdrożenie oprogramowania- trudne początki
Poznaj historię jednego z naszych pierwszych klientów z branży CNC.
Skontaktował się z nami właściciel firmy zajmującej się obróbką CNC z prośbą o konsultację. Zadzwonił, gdyż wcześniej spotkaliśmy się przy okazji rozmów dotyczących ISO 90001. Okazało się, iż już rok wcześniej kupił system do zarządzania produkcją (zainwestował w to rozwiązanie około 30 tysięcy złotych), ale był on super rozbudowany, a przez to niefunkcjonalny. Firma była mała: jeden właściciel, który zajmował się ofertami i zarządzaniem produkcją oraz pół brygadzista, który pomagał w rysunkach technicznych. Razem zatrudniano w firmie około 18 osób.
Zakupiony system nie zdawał egzaminu: wprowadzenie każdego nowego elementu do trwało tak długo, że prędzej ręcznie już można było coś zrobić i wyprodukować, niż korzystać z kompleksowego rozwiązania. Ponadto system nie był przyjazny, a inwestycja za 30 tysięcy złotych została schowana do szuflady, gdyż nikt w ogóle z niej nie korzystał. Właściciel firmy miał typowe problemy, jak większość klientów z branży.
Przede wszystkim skarżył się na to, że choć z roku na rok wzrastały mu bardzo mocno obroty dużo wydawał na płace pracowników i inwestycje w materiał. Były to częściowe pieniądze “utopione”: przygotowując kalkulację wszystkich elementów wydawało się, że firma będzie “zarabiać krocie”, ale za każdym razem na koniec miesiąca na koncie zostawało bardzo mało pieniędzy, mimo że klienci opłacali faktury. Nie było do końca wiadomo gdzie te pieniądze uciekały. Główną motywacją do zmian, była chęć ustalenia co się dzieje z zyskiem.
Drugą rzeczą, która przyczyniła się do poszukiwań systemu zarządzania produkcją były stale rosnące koszty zatrudnienia operatorów cnc. Wielu pracowników przychodziło z prośbą o podwyżkę, a właściciel nie miał żadnej metody żeby porównać w jakikolwiek sposób operatorów między sobą i mieć jakieś logiczne argumenty do rozmów z nimi.
Trzecim decydującym elementem był wzrost liczby zamówień od dwóch strategicznych klientów. Jeden z nich, polska firma z siedzibą w Australii zainspirowała do dokładniejszej kalkulacji. Powstała kwestia poprawnego skorelowania cen: skoro w teorii firma miała zarabiać, a nie przynosi oczekiwanych zysków trzeba się dowiedzieć ile faktycznie tak naprawdę ma co kosztować. Tym bardziej, że właściciel wykonując samodzielnie kalkulację, badając ze stoperem przy maszynach ile czasu potrzeba na wykonanie danego elementu otrzymywał wyniki prawidłowe. Jednak później gdzieś ten czas się rozmywał.
Decyzja o wdrożeniu Prodio została podjęta błyskawicznie i jeszcze tego samego dnia właściciel rozpoczął testy. Od razu postawił komputer na produkcji i zaczął zbierać dane.
Wprowadził także rejestrację wejść i wyjść, chcąc w przyszłości kontrolować i porównać jak poszczególni pracownicy są produktywni.
Po dwóch tygodniach używania Prodio do właściciela firmy przyszedł brygadzista i sześciu pracowników grożąc, że się zwolnią, jeśli nowy system będzie dalej wprowadzany. Pracownicy stwierdzili, że się nie zgadzają na używanie Prodio.
W efekcie pracodawca nie ugiął się i faktycznie wszyscy ci ludzie złożyli wypowiedzenia. Sytuacja była napięta, właściciel miał chwile zwątpienia, ale coś mu podpowiadało, że robi dobrze i to jest właściwa droga rozwoju firmy. Pomimo, że zwolnili się kluczowi pracownicy, a jeden z nich, brygadzista, był faktycznie prawą ręką szefa produkcja nie stanęła. W kolejnym miesiącu, mimo że właściciel był załamany sytuacją, próbował poukładać pracę w Prodio, mając do dyspozycji zamiast o połowę mniej osób, gdyż finalnie odeszło z pracy 7 czy 8 pracowników. Okazało się, że w dziewięć osób, czyli z okrojoną załogą, zrobili tą samą produkcję co wcześniej.
Właściciel nie mógł w to uwierzyć i czuł się kompletnie skołowany. Zaczął analizować część wyników z Prodio, ale też przeglądać monitoring z placu przed firmą. Niestety firma nie miała takiej kontroli na hali. Przeglądając monitoring z placu szef doszedł do wniosku, że był przez długi okres poszukiwany. Brygadzista razem z szóstką pracowników, którzy pracowali na popołudniowej i nocnej zmianie otworzyli sobie firmę w firmie i robili na jego maszynach dodatkowe zlecenia, fuchy dla swoich własnych, podkradanych od firmy, klientów. W momencie wprowadzania Prodio zwolnili się z tego powodu, bo nie dało się ukrywać ani tuszować extra roboty. Do dzisiaj firma zatrudnia poniżej 10 osób, mimo że ma taką samą ilość maszyn, a obecna załoga nie wyobraża sobie życia bez Prodio.
Historia takiego wdrożenia pokazuje, że łatwo jest oddzielić ludzi uczciwi od ludzi nieuczciwych. Jeśli ktoś narzeka, bardzo się buntuje to wtedy znaczy to, że ma coś do ukrycia. Na ogół ci, którzy krzyczą przy każdym wdrożeniu, że przez system zarządzania nie da się nic zrobić tylko się trzeba odklikiwać w systemie nie pracują tak wydajnie jakby mogli. Analizując wyniki kalkulacji to są osoby, które najczęściej mają najmniejszy lub najgorszy stosunek ilości spędzenia czasu na hali do ilości na produkcji. Zdarzały się sytuacje, że kluczowy pracownik miał na 10 godzin tylko 6 godzin efektywnie przepracowanych. Pozostały czas nie był produktywny np. non stop chodził po hali, zawracał głowę innym pracownikom, bo szukał jakiś narzędzi nie umiał ustawić maszyny, obijał się.
Dzięki wdrożeniu systemu do zarządzania produkcją udało się z sukcesem wyłapać oszustów i maruderów, firma zaczęła być bardziej rentowna, a właściciel uzyskał pełną przejrzystość.
Jeśli chcesz dowiedzieć się więcej o tym, jak wykorzystać Prodio w zorganizowaniu produkcji w obróbce skrawaniem, kliknij w LINK
Łatwe planowanie i rozliczanie produkcji
Zarządzaj produkcją online jak profesjonalista
Wypróbuj Prodio14-dniowy okres próbny. Darmowa pomoc techniczna. Bez podpisywania umowy.